Łączna liczba wyświetleń

środa, 5 grudnia 2012

Rozdział 9


~Perspektywa Merry~

 Dziś wyjątkowo wstałam o 7;30. Poszłam się ogarnąć i zjadłam śniadanie. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc wyszłam z psem na spacer. Około 9 byłam już w parku.

~Perspektywa Megan~

O godzinie 7 do mojego pokoju wparował mój pies, no tak, teraz mu się na spacer wzięło. Niestety, musiał jakiś czas poczekać, ponieważ musiałam się jakoś ogarnąć, a z tą nogą robiłam wszystko trochę wolniej niż zazwyczaj. Już od godziny 8:50 spacerowałam z psem po parku.

~Perspektywa wspólna~

-O hej Megan, poranny spacer? - Powiedziałam zauważywszy Meg w parku.

-No tak, ktoś musiał z nim wyjść. - Odrzekłam widząc przyjaciółkę.

-Co ci się w nogę stało!?

-Niefortunny upadek na treningu.

-Czemu nic nie mówiłaś? Nie dzwoniłaś... Może mogłam ci jakoś pomóc.

-W sumie nie bardzo było kiedy. Najpierw otoczyły mnie dziewczyny na treningu, później szpital i zadzwoniłam do Patryka, żeby przyjechał. Wiesz mieszka bliżej i poza tym pomyślałam, że nie będę tobie i Michałowi przeszkadzać.

-A no tak, Patryk zawsze chętny do pomocy. - Puściłam oko przyjaciółce. - Nie przeszkadzałabyś. Zawsze możesz do mnie zadzwonić.

-E tam, ty i tak będziesz musiała wytrzymać ze mną cały ten wyjazd, a Patryk sam mówił że chce ze mną spędzić jak najwięcej czasu zanim wyjadę.

-Nie dziwię się. - Szeroko się uśmiechnęłam.

-No cóż ja się trochę dziwię, w końcu znamy się od urodzenia, a on mnie nie ma dość.

-Widocznie bardzo cie lubi.

-Też go bardzo lubię, przecież jesteśmy przyjaciółmi.

-No właśnie! Skoro jesteście przyjaciółmi, to znaczy, że lubicie spędzać ze sobą czas, więc jak ma mieć ciebie dość.

-No w sumie. Masz jakieś plany na dziś?

-Raczej nie. Szykuje się nudny dzień.

-A Michał czegoś nie wymyślił?

-Dziś ma praktycznie cały dzień treningów przed jutrzejszym meczem. A ty co ciekawego robisz?

-No ja też nic, to może jedziemy na jakieś zakupy do Katowic?

-W sumie...czemu by nie. Przydałoby się kilka nowych rzeczy do tej Hiszpanii.

-To co, o której ruszamy?

-Która jest godzina?

-Już 9:30

-Czyim autem jedziemy?

-No wiesz mi by się trochę niewygodnie prowadziło z nogą w takim stanie, to może twoim?

-Ehh sorki, zapomniałam. Jasne, możemy jechać moim. Moi rodzice wracają dopiero jutro, więc jeszcze jest wolne. To za pół godziny będę pod twoim domem, ok?

-No okey.

 Wróciłyśmy do swoich domów, wyszykowałyśmy się, po czym udałyśmy się do Katowic. Jakiś czas później szukałyśmy już wolnego miejsca parkingowego, blisko centrum handlowego. Gdy pomyślnie zakończyłyśmy poszukiwania, wysiadłyśmy z samochodu i udałyśmy się do naszego miejsca docelowego. Chodzenie od sklepu do sklepu trochę nas zmęczyło, więc postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę w jakiejś kawiarni.
Nagle do stolika obok, przysiadł się Michał Winiarski.

-Cześć dziewczyny... czy ja was skądś nie znam? - Zapytał, przyglądając się nam.

-No cóż, będzie pan na nas skazany przez jakiś czas na olimpiadzie, ponieważ to my zaplanowałyśmy ten wyjazd. - Powiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Meg.

-Ahhh no tak! Czekacie na kogoś, czy mogę się do was dosiąść?

-W sumie, to na nikogo. Proszę bardzo. - Odpowiedziała Merry, wskazując na krzesło.

-Dziękuję.

-A tak w ogóle, to ja jestem Megan, a to jest Merry. - Przedstawiłam nas, naszemu towarzyszowi.

-Miło mi. Michał albo Winiar, jak wolicie. - Powiedział, wyciągając rękę w naszym kierunku. - Przygotowane już do wyjazdu?

-My się właśnie wybrałyśmy na zakupy, żeby kupić co nieco do tej Hiszpanii, a ty przygotowany?

-Też robię ostateczne zakupy i w sumie mogę lecieć.

-A jak ci się podoba nasz plan wycieczki? Może coś byś zmienił? - Zapytała Merry.

-W sumie wszystko jest okej. Może dorzuciłbym trochę więcej czasu wolnego. - Uśmiechnął się.

-Nie ma tak łatwo, dostałyśmy maila gdzie były rozpisane godziny waszych treningów i musiałyśmy wszystko pod to podporządkować. Jednak może już na miejscu uda się coś wygospodarować, co nie Mer?

-Hmmm. Jak będziecie ciężko pracować, to może się nad wami zlitujemy.

-Damy z siebie wszystko.

-Przepraszam was na chwilę, muszę iść do toalety. - Powiedziała Merry, wstając od stolika.

-Co wy tak same tu siedzicie? Chłopaki zmęczyli się kilkugodzinnym łażeniem po sklepach? - Zaśmiał się Winiar.

-Właściwie to ja aktualnie jestem wolna, a chłopak Merry ma dziś napięty grafik. - Odpowiedziała Meg cały czas się uśmiechając.

-Mhm, rozumiem. Może dasz mi swój numer? Będę próbował wynegocjować więcej tego wolnego czasu. - Wyszczerzył się.

-Nie ma sprawy. - Uśmiechnęłam się i zapisałam Miśkowi swój numer.

 Po chwili z łazienki wróciła Merry.

-Przepraszamy Michał, ale chyba musimy lecieć w dalszą podróż po sklepach. - Powiedziała Merry, dopijając swoją kawę.

-Właśnie, musimy jeszcze kupić kilka rzeczy, przepraszamy cię bardzo.

-Nie ma sprawy, odezwę się. - Odpowiedział, puszczając oko do Megan.

-Czy ja o czymś nie wiem? - Zapytała Merry, kiedy już się trochę oddaliły.

-Nie no, raczej o wszystkim jesteś poinformowana.

-Odezwę się. - Zaczęłam podrabiać głos Winiara.

-Poprosił mnie o numer telefonu to mu podałam, Winiarowi odmawiać nie będę. - Stwierdziła Megan.

-Dobra, dobra. Nic nie mówię. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

 Gdy już zwiedziłyśmy wszystkie sklepy i zakupiłyśmy potrzebne nam rzeczy, wróciłyśmy do samochodu, a potem do domu.
_____________________
No i jest kolejny rozdział ;) Mamy nadzieję, że całe opowiadanie Was zaciekawiło :)

2 komentarze: