Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 18 grudnia 2012

Rozdział 21


 Podeszłam do drzwi. Przez wizjer zobaczyłam za nimi Megan.

-Kluczy nie masz? - Zapytałam zaspana.

-Wybacz ostatnio nie klucze mi w głowie. - Odpowiedziałam z zacieszem na twarzy.

-Pogadamy rano. - Odpowiedziałam, położyłam się i zakryłam się kołdrą.

-Oczywiście. - Stwierdziłam i poszłam do szafki po piżamę. Po drodze przewróciłam jakiś przedmiot. - Przepraszam. - Powiedziałam widząc zabójczy wzrok zaspanej Mer.

 Megan poszła wziąć prysznic i się przebrać, gdy wróciła poszła spać. Obudziła się o 9, Merry też już nie spała.

-Witaj w ten nowy piękny dzień Mer. - Przywitała przyjaciółkę.

-No witaj. - Odpowiedziałam przeciągając się.

-No to co wczoraj robiłaś? Bo chyba mi nie powiesz, że siedziałaś w pokoju.

-I tak mi nie uwierzysz, że spotkałam Morate, który odprowadził mnie do hotelu i siedział w tym pokoju, na tym łóżku, od 23 do 2 w nocy, więc może ty mi powiesz gdzie się szlajasz po nocy.

-No proszę, kilka dni tu jesteśmy, a ty już noce z piłkarzami spędzasz. Ja byłam ze wszystkimi w pokoju Michała i Mariusza.

-Zabawne. Ja mam swojego piłkarza w Polsce. Za to ty spędziłaś noc z dwunastoma siatkarzami. To jest dopiero hardcore.

-No tak twój jest w Polsce a ty się za Hiszpanów bierzesz. Człowieku ja z nimi horror oglądałam rozumiesz, ja i horror… Znaczy udawałam, że oglądam, oczy miałam zamknięte, ale słowa i tak słyszałam, to i tak już jakiś postęp w moim wykonaniu.

-Nie no brawo! A jak tam z Winiarem? Jakieś postępy w waszej znajomości?

-Wczoraj się znowu całowaliśmy i to tak przy wszystkich, gdybyś widziała ich miny. - Uśmiechnęłam się szeroko przypominając sobie całe zdarzenie.

-Łooo no to nieźle. Pewnie dziś nie dadzą ci spokoju.

-Zobaczymy. To co idziemy na śniadanie?

-Jasne, tylko się ogarnę.

-E tam, słodkie mamy piżamki. - Meg wyszczerzyła się w stronę przyjaciółki.

-Haha, no to chodźmy. W sumie i tak nas nikt tu nie zna.

 Wyszłyśmy i udałyśmy się na parter, z myślą, że nikogo nie spotkamy. Niestety w hotelowej restauracji siedzieli już prawie wszyscy siatkarze.

-Cześć chłopaki! - Krzyknęła Megi.

-Brawo Meg, teraz na pewno nikt nas nie zauważy.

-A no tak, zapomniałam jak wyglądamy.

-Hej dziewczyny! Fajne piżamki! - Krzyknął Ziomek.

-No wiadomo, że fajne, w końcu nasze.

-Słyszałam, że męczyliście wczoraj Megan horrorami.

-Tylko jednym, Rucy ją uratował przed następnym. - Wyszczerzył się Zibi.

-Oj uwierzcie mi, jak na mnie jeden horror to i tak dużo. - Wtrąciła Meg.

-No ale wiesz, przy horrorze masz okazję się poprzytulać, do takiego Winiara, czy tam kogoś. - Zaśmiał się Ignaczak.

-Jak chcesz to do ciebie też mogę Krzysiu.

-Nie bo jeszcze Michał będzie zazdrosny. Dobra jakie plany na dziś?

-Plany są takie, że ich niema, możecie robić co chcecie, aż do treningu, który jest o 17.

-Świetnie! - Krzyknął Kubiak.

-Merry, a my co robimy? - Zapytałam przyjaciółki.

-W sumie, to chyba nie mam żadnych planów. Ale jak chcesz z kimś wyjść, to ja sobie poradzę.

-Odkąd tu przyjechałyśmy, to praktycznie każdy dzień spędzamy osobno, możemy gdzieś w końcu razem wyjść. – Powiedziałam z uśmiechem.

-W sumie racja.

-To świetnie, wiesz widziałam taką galerię można się wybrać coś kupić, popodrywać słodkich Hiszpanów. - Rozmarzyła się Meg.

-Ekhemmmm. Ja pozostanę na „coś kupić”.

-Ty może lepiej też. - Odezwał się Jarosz patrząc najpierw na Megan, a potem na Michała.

-To ja pójdę z wami! Może też wyrwę jakiegoś słodkiego Hiszpana… czy nie mam szans? - Odezwał się po chwili Winiar.

-Żaden ci się nie oprze!

 Siedziałyśmy tam i rozmawiałyśmy z chłopakami. Po jakiś czasie musiałyśmy się zbierać.

-No Mer to ja się już najadłam, a ty?

-Jasne, chodźmy do pokoju się przebrać, bo chyba na miasto w tej piżamie nie chcesz iść.

-No wolałabym nie.

-To cześć chłopaki.

-Dziewczyny! - Krzyknął jeszcze Winiar.

-Co jest?

-No jak dla mnie to możecie zostać w tych piżamkach.

-Spoko, jak ty pójdziesz w swojej!

-No to jednak idźcie się przebrać.

 Poszłyśmy na górę i szykowałyśmy się do wyjścia, kiedy nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

-Proszę! - Odpowiedziałyśmy chórem.

 Ponownie usłyszałyśmy pukanie.

-Możesz otworzyć? Ja jeszcze nie jestem gotowa.

-Jasne, ciekawe kto to, skoro nie wchodzi. - Odpowiedziałam Merry i podeszłam otworzyć drzwi, kiedy już to zrobiłam, ujrzałam za nimi Morate.

-Hej, nie przeszkadzam?

-Nie, ty pewnie do Merry, wchodź.

-Kto przyszedł?! - Krzyknęłam z drugiego pokoju.

-Morata! - Krzyknęłam, jakbym zapomniała, że stoi koło mnie.

 Z powrotem wróciłam do pokoju, w którym znajdowała się Megan. Nie do końca jej wierzyłam, że to właśnie Morata jest naszym gościem.

-Hej Alvaro. - Wydusiłam z siebie, kiedy go zobaczyłam.

-Hej Merry. Masz teraz czas, żeby gdzieś ze mną pójść?

-Tak właściwie, to miałam teraz wyjść z Megan. - Spojrzałam na nią pytająco.

-Ja sobie poradzę, chyba mu nie zamierzasz odmówić przeze mnie. - Odpowiedziałam po polsku, aby nasz towarzysz mnie nie zrozumiał.

-Dzięki! - Krzyknęłam w stronę przyjaciółki. - Załatwione. Możemy iść. - Odpowiedziałam, tym razem po hiszpańsku.

-Nie ma sprawy, bawcie się dobrze.

-Wy też. - Puściłam oko do Meg.

-Dzięki, dzięki, postaram się.


~Perspektywa Merry~

-Dokąd my właściwie idziemy? - Zapytałam, kiedy już wyszliśmy z hotelu.

-Zobaczysz.

-Jaki ty tajemniczy.

-Obiecuję, że ci się spodoba.

 Szliśmy w stronę Santiago Bernabeu, dokładnie znałam już tą trasę. Weszliśmy do środka.

-Powiesz mi w końcu o co chodzi? - Zapytałam zniecierpliwiona.

-Masz przy sobie telefon z tymi filmikami Michała?

-No tak mam... Ale o co chodzi? Alvaro, powiedz mi!

-Trener chciał je zobaczyć.

-Słucham?! Jaki trener?

-No nasz, Castilli. Opowiedziałem mu o Michale, o tym jak gra, a że akurat mamy miejsce na pozycji pomocnika, trener zgodził się go sprawdzić.

 Przyznam, że mnie zatkało. Kompletnie nie wiedziałam co zrobić, co odpowiedzieć. Najchętniej rzuciłabym się Moracie na szyję, ale po chwili stwierdziłam, że to zły pomysł. W tym momencie drzwi przy których staliśmy, otworzyły się, a Alvaro wskazał, że właśnie tam mamy się udać. Kiedy weszłam do pomieszczenia zauważyłam siedzącego przy biurku trenera Castilli.

-Dzień dobry. - Powiedziałam niepewnie.

-Witaj, ty pewnie jesteś Merry? - Wstał, by się ze mną przywitać.

-Tak, miło mi.

-W takim razie, opowiedz mi coś o tym...

-Michale...

-Tak, ma jakieś osiągnięcia, znasz jego statystyki? I jeszcze chciałbym zobaczyć te filmiki, o których mówił Alvaro.

 Rozmawialiśmy tak około trzech godzin, starałam się jak najlepiej przybliżyć trenerowi sylwetkę Michała. Podzieliłam się moją całą wiedzą na jego temat i na koniec pokazałam video, które nagrałam. Po zakończeniu rozmowy, szkoleniowiec dał mi swój numer i powiedział, by Michał się z nim skontaktował. Pożegnaliśmy się i wyszliśmy do holu. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie stało.

-Alvaro, ja nie wiem jak ci mam dziękować!

-Ale za co? To ty przeprowadziłaś całą tą rozmowę.

-No tak, ale ktoś musiał trenerowi wspomnieć, że w ogóle istnieje ktoś taki jak Michał.

-Skoro chłopak ma talent, to niech lepiej czym prędzej trafi do najlepszego klubu.

-No i teraz mam dług nie tylko u Jose, ale też u ciebie.

-Kiedyś nam się odwdzięczysz.

-Mam nadzieję.

-Idziemy coś zjeść?

-Że my? Razem?

-Spokojnie, nie otruję cie.

-Niee, nie o to chodzi. Po prostu nadal nie moge uwierzyć, że mam takie znajomości w tym Madrycie. - Oboje się zaśmialiśmy.

 Poszliśmy z Moratą do jednej z małych kawiarenek, znajdujących się w dość skrytych uliczkach. Spędziliśmy w niej około dwóch godzin.

-Idziesz na trening Hiszpanii?

-A o której jest?

-O 16, za pół godziny.

-Kompletnie o nim zapomniałam. Jasne, że idę.

-No to spędzisz ze mną kolejne kilka godzin, czy tego chcesz czy nie.

-Będę musiała to jakoś przeżyć.

 Ponownie ruszyliśmy w kierunku Santiago Bernabeu. Usiedliśmy w loży dla vipów, na którą wprowadził mnie Morata. Pewnie gdybyśmy usiedli na trybunach, Alvaro nie miałby spokoju, a fotoreporterzy zrobiliby tanią sensację i powymyślaliby różne ciekawe historię na nasz temat.
 Znów miałam okazję ujrzeć hiszpańskich piłkarzy na żywo. Wciąż robiło to na mnie wielkie wrażenie, a oglądanie ich siedząc u boku Alvaro Moraty, było jak sen. Takie historie zawsze sobie tylko wyobrażałam, ale nigdy nie sądziłam, że może się to zdarzyć na prawdę.
 Trening trwał około trzech godzin, ponieważ piłkarze intensywnie przygotowywali się do jutrzejszego meczu z Francją.

-Przyjdziesz jutro na mecz? - Zapytał Morata, kiedy już wyszliśmy ze stadionu.

-Niestety nie zdążyłam na czas zarezerwować biletu, a jutro przed meczem raczej nie uda mi się kupić.

-Na miejsca dla vipów nie trzeba mieć biletu, wystarczy mieć znajomości. - Wyszczerzył się.

-Nie! Nie będziesz po raz kolejny czegoś dla mnie robił! Człowieku, czasu mi nie starczy żeby wam się odwdzięczyć. - Zaśmiałam się.

-Oj no obiecuję, ostatni raz.

-I jak tu takiemu odmówić.

-Nie da się.

 W tym momencie zauważyłam zmierzającego w naszym kierunku Callejona.

-Hej Merry, hej Alvaro.

-No hej. - Odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

-Widzę, że udało ci się poznać kolejnego piłkarza Realu.

-Tak i u niego już też mam długi.

-Oj tam zaraz długi. Po prostu załatwiłem ci miejsce na meczu...

-A ja właśnie w tej sprawie chciałem... No ale skoro masz już zapewnione miejsce, to do zobaczenia jutro. Wybacz, ale trochę się śpieszę. - Uśmiechnął się.

-Jasne, do zobaczenia. - Pomachałam mu.

-To ja cię odprowadzę. - Odezwał się Morata.

-Niee, na prawdę nie trzeba. Penwie chcesz już wrócić do domu, a ja w drodze zadzwonię do Michała i mu o wszystkim opowiem.

-Skoro tak, do zobaczenia jutro. Przyjdę po ciebie o wpół do.

-Dziękuję, do jutra.

 Wracałam do hotelu, rozmawiając z Michałem. Cały czas myślał, że nie mówię poważnie, ale na szczęście udało mi się go przekonać, że nie żartuję. Rozmawialiśmy około półtorej godziny, na końcu podałam mu numer do trenera.
 Do hotelu wróciłam około godziny 21, kiedy weszłam do pokoju, Megan już spała.


~Perspektywa Megan~

Merry i Alvaro wyszli z pokoju, ja usiadłam na łóżku i zastanawiam się co mogę robić. Po krótkiej chwili udałam się w stronę pokoju Michała i Mariusza. Zapukałam i dostałam odpowiedź że mogę wchodzić. Zastałam ich oglądających Hiszpańską telewizje, po minach było widać że nic nie rozumieją.

-Może przetłumaczyć? - Zapytałam wesoło.

-O Megan, miałaś chyba iść gdzieś z Merry. - Wypalił Wlazły.

-No miałam jednak ktoś po nią przyszedł i mnie zostawiła. - Zrobiłam smutną minkę.

-Wiesz, że na nas możesz zawsze liczyć. - Odezwał się Michał.

-Tylko mi horrorów nie załączajcie.

-Jasne. To co chcesz robić?

-Możemy iść na miasto jeśli wam się chce.

-To wy może idźcie sami- puścił nam oko Mariusz.

-Dzięki. - Podeszłam do niego i się przytuliłam.

-Wiesz wydaje mi się że Michał jest zazdrosny.

-Wybaczcie, ja po prostu lubię się przytulać. - Powiedziałam z uśmiechem.

-Ja wcale nie jestem zazdrosny. Dobra chodź Meg. - Odpowiedział Mariuszowi Michał z uśmiechem na twarzy.

 Zeszliśmy na dół i wyszliśmy przed budynek, chciałam iść przed siebie ze Michał chwycił moją rękę i mnie zatrzymał.

-Coś nie tak? - Zapytałam widząc jego zatroskany wyraz twarzy.

-Bo wiesz chciałem zapytać, czemu rano powiedziałaś to wiesz o tym podrywaniu Hiszpanów.

-No wiesz nie jesteśmy jeszcze razem, korzystam puki mogę. - Uśmiechnęłam się w jego stronę.

-Nie jesteśmy? – Wydawał się być zaskoczony

-Wiesz kochany moim zdaniem o takie rzeczy trzeba się oficjalnie pytać, to nie jest tak że się kilka razy
pocałujemy i już nagle jesteśmy ze sobą.

-Masz rację. To co chcesz być ze mną? - Zapytał z tym swoim boskim uśmiechem.

-Hymmm no nie wiem, nie wiem… dobra no już nie rób takiej miny, jasne że tak.

 Kiedy to powiedziałam ruszyliśmy przed siebie do galerii w której miałam „podrywać” słodkich Hiszpanów. Kupiłam tam kilka ładnych ciuchów.

-To co jutro gracie z Brazylią? - Zapytałam siadając na ławce przed galerią.

-No gramy, gramy i wiesz przydałoby się wsparcie.

-Jeśli pytasz o to czy przyjdę to odpowiadam że tak.

-Naprawdę? Kochana jesteś.

-No wiesz jak już mam z góry zarezerwowane miejsca dzięki temu że dla was pracuję to korzystam, zawsze lubiłam chodzić na mecze reprezentacji.

-Na ilu już byłaś?

-Nie wiem w sumie nie było tego jakoś sporo ale kilka na pewno.

-I co zgarnęłaś czyjś autograf? - Był naprawdę ciekawski.

-Jakoś nigdy nie lubiłam się pchać w tym tłumie, ale raz mi się udało twój raz Igły i jeszcze kilka innych.

-Jak ja cię mogłem wtedy nie zauważyć?

-No trudno. Bywa. - Powiedziałam i go pocałowałam.

Naszą sielankę na ławce przerwali polscy kibice którzy rozpoznali Michała. Prosili o autografy a ja zaproponowałam że mogę również zrobić zdjęcie, ogólnie ludzie cieszyli się z mojej propozycji, tylko jednej nastolatce się to chyba nie spodobało.

-To co wracamy? - Zapytałam kiedy tylko wszyscy się rozeszli.

-Jasne.

Wracaliśmy trzymając się za ręce, byłam naprawdę bardzo szczęśliwa. Kiedy byliśmy już u chłopaków w pokoju była godzina 16;30 nie spodziewałam się tego że te zakupy zajęły aż tyle czasu.

-Ludzie za pół godziny macie trening!

-Co tak panikujesz przecież zdążymy. - Wyszczerzył się Wlazły.

-Jakbyście poszli kilka minut wcześniej to by się nic nie stało. To są Brazylijczycy trudny rywal nie możecie ich przecież olać!

-Winiar coś uczuję, że ona się stresuje bardziej niż my.

-I chyba masz racje. - Odpowiedział mu i oboje głośno zaczęli się śmiać widząc moja minę. Co ja mogłam poradzić naprawdę chciałam żeby wygrali.

-Oj przepraszam, że się martwię, a właśnie mogę iść na trening?

-Jak moglibyśmy ci odmówić.

Chłopaki zgarnęli swoje rzeczy i wyszliśmy na hele treningową. Lubiłam ten obiekt przypominał mi ten, na którym trenowałam odkąd skończyłam 11 lat. W przeciągu kilku chwil przypomniałam sobie wszystkie wygrane z dziewczynami, byłyśmy dobre, najlepsze, ale niestety nasz skład zaczął się rozpadać. Usiadłam na trybunach, a cała drużyna zaczęła trening. Po jakimś czasie przysiadł się do mnie trener, chwilę porozmawialiśmy. Kiedy oni grali do mnie powracały wspomnienia te lepsze i te gorsze np. jak przegrywałyśmy jakiś mecz, nigdy tego nie lubiłam. Wróciłam do hotelu i poszłam do miejsca w którym zawsze jedliśmy. Nic nie zamawiałam tylko siedziałam i dalej wspominałam. Lubiłam to robić, wtedy uśmiech sam pojawiał mi się na twarzy. Po niedługim czasie dołączyła do mnie reprezentacja.

-A ty co się tak wcześniej urwałaś? – Zaczął od razu Kosok.

-Jakoś tak wyszło.

-Rozumiemy, po prostu nie chcesz nas oglądać. - Zrobił minę niczym kot ze Shreka.

-Tak sobie wmawiaj- pokazałam mu język. - Dobra jemy coś bo w sumie z tą decyzją czekałam na was.

-No jasne ja to bym zjadł konia z kopytami. - Zaśmiał się Igła.

Zamówiliśmy jedzenie i rozmawialiśmy o Brazylijczykach. To naprawdę trudny rywal. Jednak kto jak nie Polacy ma ich pokonać? Zjadłam swoją porcje wstałam od stołu i poszłam do siebie. Jak wróciłam od razu się położyłam i załączyłam TV była już godzina 20. Nie musiałam czekać długo zanim ktoś wparował do mojego pokoju, na początku myślałam, że to tylko Michał jednak przyszli wszyscy.

-Ludzie dopiero co się widzieliśmy. - Wyszczerzyłam się do nich.

-Widzisz, a my już zatęskniliśmy. - Odpowiedział mi Zagumny.

 Wpakowali mi się do pokoju i rozgościli rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas po czym ich wygoniłam, bo przecież grali jutro ważny mecz. Wszyscy już powychodzili, no prawie wszyscy został Michał.

-A ty nie idziesz?

-A nie mogę zostać?

-Co to to nie. - Podeszłam do niego i go pocałowałam. - Powodzenia jutro.

-Kocham cię. - Wyszeptał i ulotnił się z pokoju.

 Przebrałam się i poszłam spać. Ten dzień był bardzo udany.
___________________________
Przepraszam za spóźnienie z rozdziałem :< ~Merry
Dziękujemy za ponad 1000 wyświetleń!!!
I przy okazji, żegnamy się z Wami na kilka dni :) Do "zobaczenia"! <3

4 komentarze:

  1. Stwierdzam zaciesz, bo długi rozdział! <3
    Stwierdzam smutek, bo brak rozdziałów przez najbliższe dni ;cc

    Suuuuuper, z resztą jak zawsze! <3
    To jest świeeetne ^^
    Pozdrawiam ; **

    Paulina .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko zleci :))

      Dziękujemy bardzo :>
      Pozdrawiamy! <3

      Usuń
  2. .......... Brak słów by opisać to. Fajny jak zawsze. Szkoda że nie będzie rozdziałów ale rozumiem to i szanuję. Tylko mam nadzieję że po tej przerwie wparujecie z mega fajnym rozdziałem :) Wesołych Świąt Wam życzę ... no i oczywiście weny twórczej ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękujemy, postaramy się nie zawieść :)
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń