Łączna liczba wyświetleń

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 5


~Perspektywa Merry~

 Wczoraj od razu po powrocie do domu położyłam się i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Może to i dobrze, bo gdybym nie umiała zasnąć, ciągle rozmyślałabym o Michale... A dziś muszę do niego zadzwonić i się z nim spotkać.
 Wstałam więc o godzinie 9;30, wzięłam prysznic, ubrałam się i zjadłam śniadanie. Na dziś nie mam zaplanowanych żadnych klientek, więc mogę przeznaczyć cały dzień, na co chcę. O 10;30 dopisałam do moich notatek kilka pomysłów na nasz plan wycieczki Trzeba będzie się w końcu spotkać z Megan i popracować nad tym wspólnie. O 11 przyszła pora, by zadzwonić do Michała.

-Hej, masz może czas się spotkać? Musimy pogadać.

-Pewnie. Za dwadzieścia minut będę u ciebie.

 Jak powiedział, tak zrobił. Za niecałe 20 minut już u mnie był.

-Przepraszam cię Michał, że nie byłam wczoraj na tym meczu... Wstyd się przyznać, ale kompletnie o nim zapomniałam!

-Nie ma sprawy. I tak nie było co oglądać. Przegraliśmy.

-Wiem, widziałam.

-Czyli jednak tam byłaś?

-Przyszłam jak już schodziliście do szatni i zaraz poszłam.

-Czemu poszłaś?

-Zazwyczaj nie lubisz z nikim rozmawiać po przegranym meczu.

-Z tobą zawsze lubię rozmawiać. - Mówiąc to, lekko się uśmiechnął.

-Zapamiętam...

-To co, może meczyk w fifie?

-Jasne!

 Graliśmy tak kilkadziesiąt minut, po czym poczułam, że zgłodniałam.

-Może coś zjemy?

-Pewnie! Co proponujesz?

-Spaghetti?

-Ooo tak! To ty ugotuj, a ja jeszcze trochę pogram. -  Wyszczerzył się.

-Haha, chyba śnisz. Ty mi będziesz pomagał. - Wstałam i wyciągnęłam rękę w jego kierunku.

-Ale ja nie umiem gotować!

-Najwyższy czas, żeby się nauczyć!

  Wspólne gotowanie zajęło nam półtorej godziny. Oboje wyśmienicie się przy tym bawiliśmy i byliśmy w świetnych humorach. W końcu usiedliśmy przy stole ze swoimi talerzami.

-Przez telefon mówiłaś, że musimy porozmawiać... Coś się stało?

-Niee. Chciałam ci tylko powiedzieć, czemu nie było mnie na meczu.

-Ehh, ty zawsze się tak wszystkim przejmujesz. Jak rozmawialiśmy przez telefon na prawdę myślałem, że coś się stało!

-Chociaż w sumie jest coś jeszcze... Dostałam z Megan propozycję zorganizowania zgrupowania polskiej reprezentacji siatkarzy, w Hiszpanii, na tegorocznej olimpiadzie!

-Wow, no to świetnie! Zawsze chciałaś tam pojechać!

-Jak na razie to tylko dwa, trzy tygodnie.

-Tylko?! A u kogo ja będę jadł takie pyszne obiady?!

-Potrafisz już sam zrobić spaghetti. Poradzisz sobie! - Oboje zaczęliśmy się śmiać.

 Po obiedzie poszliśmy do kina na jakąś komedię. Całe popołudnie świetnie sie bawiliśmy. Do domu wróciłam około 21, wzięłam prysznic i załączyłam laptopa. Dopisałam kilka pomysłów, które podrzucił mi Michał, do naszego planu wycieczki. Około 22 położyłam się spać.


~Perspektywa Megan~

  No to kolejny dzień. W sumie dziś nie planowałam niczego wielkiego. Miałam dziś 3 godziny treningu, zaczynał się o 10. W końcu zobaczę dziewczyny. Tak dawno się nie widziałyśmy, ominęłam kilka treningów, ponieważ miałam dużo pracy. Żeby zdążyć na czas wyszłam z domu o godzinie 9:20. Trening jak to trening, rozgrzewka, „mecz” i sumie niby tylko tyle, a trwa aż 3h… Jednak kiedy grałam w siatkówkę, zapominałam o wszystkim co mnie otacza i koncentrowałam się tylko na grze. Po treningu poszłam z Moniką na kawę. Z Moniką poznałyśmy się jakieś 2 lub 3 lata temu, nie byłyśmy jakimiś wielkimi przyjaciółkami, ale i tak się bardzo lubiłyśmy. Opowiedziałam jej co się ostatnio u mnie działo, jednak pominęłam sprawę organizacji tego wyjazdu. Nie chciałam się wszystkim dookoła chwalić. Właściwie zdałam sobie sprawę z tego, że nawet moi rodzice o tym nie wiedzą. Postanowiłam że poinformuje ich o tym jak wrócę do domu. Wracałam około godziny 15. Gdy weszłam do domu zobaczyłam że w salonie siedzą moi rodzice i mój brat. Paweł! Rzuciłam mu się na szyję. Był ode mnie o 2 lata starszy, zawszę byliśmy bardzo zgranym rodzeństwem, jednak nie widziałam go odkąd rok temu się wyprowadził.

-No to jak już mamy naszą rodzinkę w komplecie, to muszę wam coś powiedzieć-powiedziałam uśmiechając się od ucha do ucha.

-No to chwal się mała

-Oj już nie taka mała, ale dobra nieważne.. chodzi o to że razem z Merry dostałyśmy pewną propozycję ….

-No już nie przeciągaj tak tylko mów! - Poprosił tata który zawsze był ciekawski.

-No to propozycja polega na tym abyśmy we dwie zorganizowały wyjazd polskich siatkarzy do Hiszpanii.

-Fantastycznie! - Krzyknęła mama i poderwała się z kanapy aby mnie przytulić.

 O godzinie 18 siedliśmy wszyscy do stołu aby zjeść kolację. Moja rodzinka zarzucała mnie pomysłami co to możemy do naszego planu wycieczki wrzucić. W sumie to nie bardzo ich słuchałam, no bo co oni się tam znają, nikt z nich nigdy nie interesował się turystyką, kierunek wybrałam sama, a oni nie mieli nic przeciwko.  Zawsze uważali że powinnam robić to, co chcę w życiu, i nie narzucali mi własnych poglądów.
Trochę po godzinie 19 wszyscy byli już najedzeni, nawet mój wiecznie głodny brat. To niemożliwe żeby ktoś tyle jadł, a był taki chudy… Paweł się z nami pożegnał i pojechał do domu, ja poszłam do siebie załączyłam laptopa i starałam się coś wymyślić. Wpadłam na kilka całkiem dobrych pomysłów. Postanowiłam że jutro przedstawię je Merry i jeszcze coś wspólnie pokombinujemy…. O godzinie 23:40 wyłączyłam sprzęt, poszłam wziąć prysznic no i spać. Niby w dzień nie robiłam nic konkretnego, a jednak byłam bardzo zmęczona.

_____________
Dziękujemy za ponad 200 wyświetleń i zapraszamy do komentowania! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz