Nowy rozdział, od poniedziałku do piątku, około godziny 18;30! Zapraszamy! :))
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 4 grudnia 2012
Rozdział 8
~Perspektywa Merry~
Wczorajszy dzień potoczył się najlepiej, jak mogłam sobie wymarzyć. Z prezentacją poszło idealnie... i do tego Michał. Odprowadził mnie pod sam dom i oficjalnie zapytał, czy chcę z nim być. Oczywiście zgodziłam się. Poszłam do domu i się położyłam. Z tych wszystkich emocji nie mogłam zasnąć do 1. Dziś wstałam o 7, ponieważ na 9 mam trening. Jak można się domyślić, jestem strasznie niewyspana. Ale cóż, wstać trzeba, trener czekać nie będzie.
Wstałam więc, wzięłam prysznic, ubrałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Wzięłam auto od rodziców, którzy aktualnie byli w delegacji. Na szczęście pojechali pociągiem, więc samochód został dla mnie. Na miejsce dojechałam o 8;50, szybko pobiegłam do szatni i się przebrałam. 5 minut po 9 wbiegłam na murawę, na szczęście trenera jeszcze na niej nie było. Przywitałam się z dziewczynami, po czym zaczęłam rozgrzewkę.
Trening trwał trzy i pół godziny, czyli tak jak zawsze. O 12;50 podjechałam pod stadion Michała, na którym trenował. Usiadłam na trybunach i przyglądałam się ich meczowi. Po kilkunastu minutach skończyli, wtedy Michał mnie zauważył, przybiegł do mnie i pocałował mnie na powitanie.
-Długo już tu jesteś?
-Jakieś 15 minut.
-Czyli widziałaś tego gola w moim wykonaniu?
-Ooo tak. Piękny był! Mówię ci, że kiedyś trafisz do Chelsea.
-Taaa chciałbym. Ale marzenia się zwykle nie spełniają.
-Moje się spełniły. - Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-Są wyjątki. - Pocałował mnie.
-Przyjechałeś samochodem?
-Niee, autobusem.
-Może cię podwieźć?
-Jeszcze pytasz? A może wpadniemy po drodze na jakiś obiad? Ja stawiam.
-Pewnie.
Czekając na jedzenie, rozmawialiśmy o Meg i Patryku.
-Jak myślisz, Patryk będzie z Magi? - Zapytałam Michała.
-Ja tam nie wiem...
-Wiem, że nie wiesz. Ale jak myślisz.
-A co, też się chcesz zakładać? - Wyszczerzył się.
-Haha, lepiej nie. Zazwyczaj przegrywam zakłady z tobą.
-Tym razem też byś przegrała.
-Skąd ta pewność?
-Bo ja mam informacje z pierwszej ręki.
-Patryk ci coś mówił?!
-Nic nie powiem.
-No weeeź...
-Nie, bo wygadasz wszystko Megan.
-Proooszę. - Popatrzyłam na niego, niczym kot ze Shreka.
-Ehhh no dobra. Ale ani słowa Megan, bo Patryk mnie zabije!
-Jasne!
Michał opowiedział mi o jego rozmowie z Patrykiem na temat Meg. Nie była to z resztą jedna rozmowa. On cały czas o niej opowiadał. Kiedyś przyznał się, że Megi mu się podoba i chciałby z nią być, ale boi się, że to zepsuje ich przyjaźń. Ehhh, skąd ja to znam...
Po obiedzie pojechaliśmy do kina na jakiś nowy film. Wróciliśmy do mnie do domu, około godziny 16. Całe popołudnie spędziliśmy razem. Około godziny 20 zjedliśmy kolację, którą wspólnie przygotowaliśmy, po czym Michał poszedł do siebie. Załączyłam laptopa i odebrałam emaila od trenera reprezentacji, zawierał od wszystkie potrzebne informacje. Zadzwoniłam jeszcze do pani Pauliny, dziękując za wszystko. Około 22 położyłam się spać.
~Perspektywa Megan~
Poprzedniego dnia wracaliśmy z Patrykiem przez park, w którym spędzaliśmy mnóstwo czasu w dzieciństwie.
-Super, że Merry i Michał są wreszcie razem.
-Szkoda, że nie odłożyli tego na czerwiec. - Powiedział Patryk i puścił mi oczko.
-Haha, oj no weź, ja tam lubię wygrywać z tobą zakłady.
-Następny przegrasz.
-Tak, tak oczywiście.
-Kiedy wyjeżdżacie?
-Nie wiem jeszcze, obiecali, że wyślą informacje na maila. A co, już się chcesz mnie pozbyć?
-Właśnie chodzi o to, że chcę z tobą pobyć jak najdłużej, zanim wyjedziesz.
-Wiesz co? - Powiedziałam patrząc z powagą na przyjaciela.
-Słucham.
-Dziękuję ci.
-Ale za co? - Zapytał zdziwiony.
-Za to, że co by się nie działo, to zawsze przy mnie jesteś i… i jesteś po prostu jak brat. Wiem, że to nie jest łatwe tak się ze mną użerać.
-No daj spokój… To dla mnie sama przyjemność.
-Ta jasne.
-Ej no Meg, co jest?
-W sumie to nic, chciałam po prostu, żebyś wiedział. Tyle dla mnie robisz, a ja dla ciebie praktycznie nic…
-NIC?! A dzięki komu mam pracę? Dzięki komu chodziłem z Kaśką?
-Przecież zerwaliście po trzech miesiącach, myślałam, że to nienajlepsze wspomnienie…
-No niby tak, ale to było dzięki tobie. Zrobiłaś dla mnie mnóstwo rzeczy, bardziej lub mnie ważnych. To ja ci dziękuję za to, że jesteś.
Szliśmy tak przez nasz ulubiony park i rozmawialiśmy, po jakimś czasie przeszliśmy do bardziej wesołych tematów.
-No to może opowiedz mi jeszcze raz to dzisiejsze spotkanie. - Zaproponował rozbawiony.
Opowiedziałam mu wszystko jeszcze raz, jak najlepiej potrafiłam. Jakoś po godzinie 20 zebraliśmy się do domów. Poinformowałam rodziców o tym jak mi poszło i poszłam spać.
Dziś wstałam o godzinie 6. No to piątek... oprowadzam dziś wycieczkę po Wrocławiu. Ogarnęłam się, wyszłam z domu i poszłam na umówione miejsce zbiórki. Tym razem oprowadzałam grupę 13 latków. Miałam wrażenie, że słuchali mnie bardziej niż ich starsi koledzy. Ciągle o coś dopytywali, a ja się cieszyłam, że mogę podzielić się z nimi wiedzą. Gdy już skończyłam opowiadać, odeszłam trochę na bok i zadzwoniłam do pani Pauliny. Powiedziałam jej jak przebiegało spotkanie, jeszcze raz bardzo podziękowałam i wróciłam do grupy wycieczkowiczów.
W domu byłam o godzinie 16. Załączyłam laptopa i sprawdziłam pocztę, dostałam maila następującej treści: „23 maja, o godzinie 4 rano, macie stawić się przed spodkiem w Katowicach”. Wiadomość była podpisana „Pozdrawiam A.Anastasi”. Oczywiście była w całości po angielsku. No nie wierzę, napisał do mnie sam trener polskiej reprezentacji, jeszcze miesiąc temu to było nie do pomyślenia. Dziś o godzinie 18 miałam trening, ogarnęłam się i wyszłam z domu. Na treningu dawałam z siebie jak zwykle 100% i na moje nieszczęście skręciłam kostkę… Zwijałam się na boisku z bólu.
-Nie no akurat dziś, naprawdę?!?! Czy to się nie mogło zdarzyć miesiąc temu albo po zakończeniu wyjazdu?!
-Meg spokojnie, jaki wyjazd, o czym ty mówisz? - Zapytały koleżanki, a wtórował im trener.
Opowiedziałam im o co chodzi, podczas, gdy nasi medycy sprawdzali z każdej strony moją nogę. Po kilkunastu minutach byłam w szpitalu, okazało się, że uraz nie jest poważny i lekarz przepisał tylko jakąś maść. Podziękowałam, wyszłam na korytarz i zadzwoniłam do Patryka.
-Słuchaj jest taka sprawa, jestem w szpitalu.
-W szpitalu?!? Ale co się stało?
-Spokojnie, nie panikuj. Zrobiłam coś z nogą na treningu i nie mam jak wrócić do domu.
-Aaaa, weź mnie tak nie strasz. Zaraz będę.
-Dziękuję ci bardzo. Będę czekać przed budynkiem.
Zaczekałam na niego chwilę, po czym podjechał. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy do domu.
-Nie no ty to masz szczęście, akurat przed wyjazdem.
-To niegroźny uraz i już za 3 dni mam stawić się na kontroli. Mam nadzieję, że będzie poprawa. Gdy podjechaliśmy pod mój dom, Patryk pomógł mi wygramolić się z jego auta i zaprowadził do domu.
-Dziękuję ci, na prawdę nie wiem co bym bez ciebie zrobiła. - Powiedziałam przytulając się do niego.
-Żaden problem. Odpoczywaj.
Odwróciłam się i weszłam do domu. Była godzina 21, byłam sama, poszłam do swojego pokoju i zasnęłam.
____________
Dziękujemy za ponad 300 wyświetleń i zapraszamy do komentowania! :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Suuuuuuper *-*
OdpowiedzUsuńJuż nawet nie wiem jak komentować ;p ;]]
Paulina .
Dziękujemy ;D
Usuń