Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 4


-O hej, to ty. Wejdź i poczekaj na mnie w pokoju, muszę jeszcze dokończyć klientce manicure.

-No okay. To ty pracuj, ja zaczekam.

 Po około 20 minutach, skończyłam i poszłam do Megan.

-Przepraszam, że musiałaś czekać. Mam nadzieję, że obsłużyłaś się sama i wzięłaś sobie coś do picia.

-Jasne, to co, masz już jakieś pomysły?

-No coś tam mam, ale raczej im się to nie spodoba... Z resztą, sama zobacz. - Odpaliłam laptopa i pokazałam Megan swoje notatki.

-Te pomysły nie są takie złe.

-Dzięki. A ty coś wymyśliłaś?

-Ja w sumie to nic. Przepraszam cię bardzo, ale jakoś nie umiałam się na tym skupić.

-Nie ma sprawy. Mamy jeszcze kilka dni, popracujemy nad tym razem... Coś się stało?

-Nie nic się nie stało, po prostu ciągle myślałam o tym, czy uda nam się to zorganizować.

-Jasne, że się uda!

 Rozmawiałyśmy tak jeszcze kilka godzin, omawiając plan wycieczki.

-Właśnie! Muszę zadzwonić jeszcze do Michała! - Mówiąc to, wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam. - Nie odbiera...

-Może jest zajęty albo mu bateria padła.

-...która jest godzina?

-Już po 19.

-O 18 zaczął się mecz. Kompletnie o nim zapomniałam! Ja! Ja, zapomniałam o meczu Michała... - Od razu pogorszył mi się humor.

-Nie dramatyzuj, jak teraz wyjdziemy to jeszcze zdążymy na 2 połowę.

-Wątpię... Dojdziemy tam za jakieś 20 minut, to będzie już końcówka.

-A może mieli jakieś opóźnienie czy coś... a jak nie, to na końcówkę też chyba warto.

-No to chodźmy!

 W połowie drogi spotkałyśmy p.Paulinę.

-Dzień dobry dziewczyny. Jak wam idzie planowanie?

-Jak na razie mamy kilka pomysłów, jednak myślimy jeszcze nas czymś lepszym.

-Postarajcie się, taka okazja nie zdarza się codziennie.

-Wiemy, wiemy. Wykorzystamy wszystko czego nas pani nauczyła.

-Jeszcze raz bardzo dziękujemy. A teraz przepraszamy, ale trochę się śpieszymy.

-Ja też muszę już lecieć. Do widzenia.

  Pożegnałyśmy się z byłą nauczycielką i biegiem ruszyłyśmy w dalszą drogę. Kiedy przybyłyśmy na stadion, chłopaki właśnie schodzili do szatni. Po ich minach widziałam, że przegrali mecz. Spojrzałam na tablicę i wynik rzeczywiście wskazywał 3:1 dla gości. Widziałam, jak Michał schodził z boiska ze spuszczoną głową, wiedziałam, że był to dla niego ważny mecz.

-Chodźmy stąd...

-Nie chcesz pocieszyć Michała?

-On po przegranym meczu nie chce z nikim rozmawiać. A już na pewno nie chce teraz słuchać moich tłumaczeń.

-No to wracajmy. Która jest godzina?

-19;50

-Idziemy coś zjeść?

-Przepraszam, ale nie mam ochoty teraz nigdzie iść. Chcę wrócić do domu i położyć się spać. Wybacz Meg.

-No spoko. To cześć. - Powiedziałam, uśmiechając się lekko w stronę przyjaciółki
__________
Zapraszamy do śledzenia dalszych przygód Merry i Megan :) 
A także do komentowania i wyrażania swojej opinii o rozdziałach ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz