Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 16 grudnia 2012

Rozdział 19


Kiedy tylko zabrali Merry do szpitala wszyscy siatkarze zaczęli uspokajać Megan.

-Spokojnie Meg, na pewno nic jej nie będzie... - Zaczął Winiar.

-Spokojnie?! Jak ja mam być spokojna, jak każdy po kolei trafia do szpitala?!

-Kogo jeszcze masz na myśli? - Zapytał niepewnie Piter.

-Kilka dni przed naszym wyjazdem mojego przyjaciela potrącił samochód! No po prostu pięknie!

-Ale ja naprawdę nie chciałem... Piłka mi zeszła i tak jakoś wyszło... - Mówił Kubiak, patrząc gdzieś przed siebie.

-Nie no przecież to nie twoja wina, zdarza się co nie. Tylko czy to nie mogło uderzyć mnie?!

-Ojjj Megan przestań. Chodź, pójdziemy do pokoju, położysz się, uspokoisz... - Zasugerował Winiar, wyciągając rękę w kierunku Meg.

-On ma rację, idź odpocznij. - Potwierdził Ziomek.

-Co to to nie. Wie ktoś, gdzie jest ten szpital? No tak to ja tu jestem przewodnikiem. Dobra ma ktoś może jakąś mapę tego miasta przy sobie albo powiedzieli komuś gdzie dokładnie jadą?

-Meg, ale po co ty chcesz tam jechać? Merry jest teraz nieprzytomna i lekarze na pewno nie pozwolą ci do niej wejść. Pewnie robią teraz jakieś badania. Kiedy tylko się obudzi, oni tu zadzwonią i nas poinformują. Idź do pokoju. - Powiedział przekonująco Zagumny.

-Chce tam pojechać i koniec. Tylko niech mi ktoś powie gdzie to jest.

-Naprawdę chcesz spędzić kolejną dobę na szpitalnym korytarzu? - Zapytał Winiar.

-Nie mam zamiaru siedzieć bezczynnie w tym hotelu.

-Masz rację, lepiej siedzieć bezczynnie w szpitalu. Przecież tam jest tak ciepło, wygodnie i w dodatku nie można się niczym zarazić.

-Już wolę siedzieć bezczynnie tam niż tutaj.

-Pójdę z tobą. - Rzucił Winiar.

-Dzięki, ale musisz trening dokończyć.

-Jutro dokończę. Wstawaj, idziemy.

-Jesteś pewny, że chcesz tam iść?

-Tak, idziemy.

 Michał poszedł się szybko przebrać, a Meg na niego poczekała, gdy już się zjawił, ruszyli do szpitala, którego adres dostał trener. Weszliśmy tam, a ja poszukałam kogoś, kto może udzielić informacji, dowiedziałam się, że Mer jest teraz na jakichś badaniach. Naprawdę bardzo się martwiłam i nie wiedziałam co ze soba zrobić.

-Megan, chodźmy stąd. Nic tu nie wskóramy.

-Chyba wolałabym zostać, może wróć sam.

-Nie będziesz przecież tu nocować, jutro z samego rana przyjdziesz.

-W sumie to masz rację, chodźmy.

 Wróciliśmy do hotelu i wtedy poczułam, że jestem strasznie głodna. Poszliśmy więc coś zjeść. Po posiłku Michał uparł się, że pójdzie ze mną do pokoju.

-Dzięki, że tam ze mną poszedłeś, wiem, że głupio się uparłam, ale musiałam tam pójść.

-Nie ma sprawy, rozumiem. Co teraz będziesz robić?

-W sumie to nawet nie wiem, zasnąć na pewno nie zasnę.

-Może pójdziemy się przejść po mieście? Ochłoniesz trochę, uspokoisz się.

-Dobry pomysł, ale ty nie chcesz się przypadkiem wyspać? Macie jutro trening dość wcześnie i juz pojutrze pierwszy mecz.

-Jak się przejdę, to później szybciej zasnę.

-Dzięki wielkie. - Mocno się do niego przytuliłam.

 Megan i Michał poszli na długi spacer ulicami Madrytu. Wrócili dopiero o godzinie 23 pożegnali się i poszli do swoich pokoi po czym udali się spać.

 Następnego dnia wstałam o godzinie 8, wzięłam prysznic, ubrałam się i nawet nie jedząc śniadania poszłam do szpitala, byłam tam po 15 minutach. Dowiedziałam się Merry jeszcze się nie obudziła. Posiedziałam tam jakieś pół godziny, wróciłam do hotelu i poszłam na śniadanie. Nikogo tam nie było, no tak, chłopaki chyba mieli trening. Kiedy już zjadłam, poszłam do siebie. Załączyłam telewizor, leciał akurat jakis program o igrzyskach, jednak nie bardzo umiałam się skupić na słowach prezenterów. Zanim się obejrzałam była godzina 12. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Poszłam je otworzyć, ujrzałam tam Callejona.

-Hej Meg.

-O hej. Co ty tu robisz? - Nie ukrywałam zdziwienia.

-Przepraszam, że cię nachodzę, ale nie widziałem Merry na naszym treningu, a miałem jej oddać tą koszulkę... Ogólnie obiecała, że przyjdzie.

-Nic się nie stało. Wejdź może do środka, to ci wszystko powiem.

-Dziękuję.

-No więc nie było jej na treningu, ponieważ wczoraj trafiła do szpitala.

-Co się stało?! To coś poważnego?

-Nie wiem czy ci mówiła, ale jesteśmy tutaj, bo organizowałyśmy wyjazd naszych siatkarzy na te Igrzyska Olimpijskie no i wczoraj poszłyśmy na ich trening i tak niefortunnie wyszło, że dostała piłką. Czy poważnego to nie wiem, lekarze mi nie chcieli dokładnie powiedzieć. A ona nadal się nie obudziła.

-Mam nadzieję, że szybko się obudzi. W którym jest szpitalu?

 W tym momencie wyciągnęłam z kieszeni karteczkę z adresem i mu ją podałam.

-Dzięki.

 Po chwili zaczął dzwonić telefon Merry, który zostawiła na łóżku. Na ekranie wyświetliło się, kto dzwoni. Był to Michał.

-Kto to jest Michał? - Zapytał Jose, spoglądając na wyświetlacz.

-To jej chłopak. - Odpowiedziałam, po czym odrzuciłam połączenie.

-Mogłem się domyślić, że ma chłopaka.

-Są ze sobą od niedawna.

-Kim on jest, co robi?

-Gra w piłkę nożną.

-W jakimś znanym klubie?

-W sumie to nie.

 Telefon znów zaczął dzwonić.

-Może lepiej odbierz? Na pewno się martwi o Merry.

-Nie lubię odbierać cudzych telefonów. Jak uzna, że coś jest nie tak, to zadzwoni do mnie.

-Jak wolisz, ja bym odebrał, żeby się nie denerwował.

-Wiesz co, przepraszam na chwilkę, ja do niego zadzwonię z mojego telefonu.

-Jasne, dobry pomysł.

 Zadzwoniłam do Michała i wyjaśniłam mu całą sytuację, naprawdę badzo się denerwował, powiedziałam mu, że jak tylko będę coś wiedziała, to się odezwę. Okazało się, że jest on akurat u Patryka, więc z nim też chwilę porozmawiałam. Jak się dowiedziałam, już za kilka dni miał wychodzić ze szpitala. To chyba jedyna pozytywna wiadomość dzisiejszego dnia.
Kiedy wróciłam do pokoju Jose siedział na łóżku.

-Chcesz może coś do picia? - Zaproponowałam.

-Nie, dzięki. Ja chyba będę już leciał. Nie chcę ci przeszkadzać.

-No ok, to do zobaczenia. - Pożegnałam się z gościem.

 Kiedy Jose wyszedł założyłam słuchawki położyłam się i zasnęłam na jakiś czas kiedy się obudziłam była 15. Wyszłam z pokoju i udałam się do windy ponieważ chciałam wyjść na zewnątrz. Winda zatrzymała się piętro niżej, wsiedli do niej Igła i Kubiak.

-Wiesz już co z Merry? - Zapytał od razu Kubiak.

-Wiem tylko tyle, że leży nieprzytomna.

-Czyli bez zmian...

-No niestety. - Powiedziałam smutno, a po moim policzku zaczęły spływać łzy.

-Ojj Meg, będzie dobrze. - Powiedział Ignaczak przytulając ją mocno.

-Przepraszam was bardzo, ale za dużo tego ostatnio. Niby zaczęło się pięknie od tego, że dostałyśmy propozycję, żeby zorganizować wyjazd, ale później ten wypadek Patryka, teraz Merry leży w szpitalu, a ja nic nie mogę nawet zrobić.

-Nie masz za co przepraszać. To zrozumiałe, jest ci teraz ciężko, ale na pewno wszystko się ułoży.

-Dziękuje wam bardzo. Przynajmniej ma mnie kto teraz pocieszać.

-Od czegoś tu jesteśmy. Gdzie się wybierasz?

-Jesteście tu po to, żeby wygrać. W sumie to nie wiem, chciałam gdzieś po prostu wyjść, a wy gdzie idziecie?

-My idziemy coś zjeść, idziesz z nami?

-W sumie czemu nie.

 Poszłam z nimi na miasto do małej kawiarni. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jest to ta sama, w której byłam z Michałem. Wróciliśmy jakoś około godziny 16, postanowiłam, że pójdę do szpitala.
Kiedy weszłam do sali Merry była już przytomna.

-Ty żyjesz! - Krzyknęłam do przyjaciółki.

-Taaak...I nie do końca wiem, co robię w szpitalu.

-Chyba jednak dostałaś tą piłką trochę bardziej niż ci się zdawało, wstałaś, przeszłaś kawałek i zemdlałaś.

-Jaką piłką?

-Nie pamiętasz jak cię Kubiak z piłki przez przypadek uderzył?

-Niee...

-To wiesz co, może ja pójdę po jakiegoś lekarza. - Stwierdziłam i oddaliłam się w poszukiwaniu doktora.

 W tym momencie do sali wszedł Callejon.

-Cześć Merry.

-Hej Jose. Co ty tu robisz?

-Megan mówiła mi co się stało, że leżysz w szpitalu, postanowiłem cię odwiedzić. I mam przy okazji twoją koszulkę.

-Dziękuję ci, ale...jaką koszulkę?

-No tą która mi dałaś po treningu miałem ci autografy załatwić.

-Wybacz, ale nie pamiętam, na prawdę...

 W tym momencie do sali wróciła Megan wraz z lekarzem, który poprosił ją i Callejona o opuszczenie sali. Po kilkunastu minutach lekarz wyszedł na korytarz.

-Państwo są tu razem z panią Merry, prawda?

-Tak jesteśmy. Coś nie tak? - Zapytała trochę wystraszona Meg.

-Niee, wszystko w porządku. Pani Merry straciła pamięć, ale za kilkanaście godzin, powinna ją odzyskać. Musi teraz tylko odpoczywać.

-Dobrze dziękujemy. Możemy do niej jeszcze wejść?

-Proszę bardzo, ale tylko na chwilkę i proszę jej nie denerwować.

 Lekarz poszedł, a my weszliśmy do sali, porozmawialiśmy jeszcze chwilę, po czym ja wróciłam do mojego i Merry pokoju, a Jose poszedł w swoją stronę. Była godzina 17 do pokoju ktoś zapukał.

-Proszę! - Krzyknęłam.

-Hej. - Powiedział Michał wchodząc do mojego pokoju.

-No cześć.

-Bo wiesz, my jesteśmy już po drugim treningu i pamiętasz mieliśmy gdzieś wyjść, ale jak nie chcesz to ja rozumiem.

-No jasne, że chcę iść, obiecałam.

 Poszliśmy do kawiarni, w której byliśmy już wcześniej. Zamówiliśmy coś z karty i czekaliśmy na kelnera.

-Merry już odzyskała przytomność, niestety pamięć straciła, ale to chwilowe podobno. - Poinformowałam go.

-Wiedziałem, że będzie dobrze. - Odpowiedział, wciąż mi się przyglądając.

-Wy to jednak macie mocne uderzenie, żeby taką zwykłą zagrywką sprawić, że dziewczyna mdleje. - Powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam.

-Nie tylko zagrywką potrafimy robić takie rzeczy. - Mówiąc to, przysunął się do mnie i mocno mnie pocałował, byłam bardzo zdziwiona jednak odwzajemniłam pocałunek.
__________________
Przepraszam za małe opóźnienie :<  ~Merry.
_ _ _
Dziękujemy za ponad 900 wyświetleń i wszystkie Wasze komentarze! <3

4 komentarze:

  1. Świeeetne jak zawsze! *-*

    Pozdrawiam

    Paulina .

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskieee ;**
    Wczoraj nie mogłam. Byłam u babci a jak wróciłam to poszłam spać ponieważ byłam zmęczona. Dzisiaj nadrabiam. Świetne. W sumie co ja mówię? zawsze jest świetne :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło to słyszeć... czytać :))
      Dziękujemy bardzo <3

      Usuń