Nowy rozdział, od poniedziałku do piątku, około godziny 18;30! Zapraszamy! :))
Łączna liczba wyświetleń
wtorek, 1 stycznia 2013
Rozdział 22
Wstałam o godzinie 8, poszłam do łazienki wziąć długą kąpiel i się ogarnąć. Wyszłam o godzinie 9, Merry już nie spała.
-Wyspana? - Rzuciłam do przyjaciółki.
-Powiedzmy.
-Co u Moraty? - Poruszyłam znacząco brwiami.
-W porządku - Uśmiechnęłam się.
-A coś więcej?
-No nie wiem, co dokładnie chcesz wiedzieć.
-Gdzie byliście? Co robiliście?
-Najpierw na Santiago Bernabeu, załatwić Michałowi miejsce w drużynie Castilli. Później w kawiarence coś zjeść, następnie na treningu Hiszpanów. Nic ciekawego. - Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Załatwić Michałowi, że co?!
-No to może od początku. Jak Morata tu był wtedy w nocy rozmawialiśmy o Michale. Pokazałam mu kilka filmików itp. Wyobraź sobie, że Alvaro powiedział trenerowi Castilli o Michale i właśnie wczoraj przeszłam za niego taką jakby rozmowę kwalifikacyjną! - Powiedziałam pobudzona.
-Łał, to nieźle. Michał w to tak po prostu uwierzył?
-Musiałam go przekonywać ponad godzinę. A uwierzył dopiero wtedy, gdy podałam mu na końcu numer trenera.
-Ładnie, ładnie, a właśnie musze zadzwonić do Patryka. Myślisz, że jeszcze śpi?
-No ja nie wiem, jak zadzwonisz to się dowiesz.
-Dobra to ja się na chwilę ulotnię.
Wyszłam z pokoju i zadzwoniłam do Patryka, opowiedziałam mu o wszystkim co się dzieje… no może o prawie wszystkim. Godzinę później wróciłam do pokoju.
-To co idziemy na śniadanie, jest już po 10.
-Michał dzwonił!
-I co, i co, i co? Przyjeżdża tu?
-Tak! Będzie tu jutro, bo Castillia gra sparing i trener chce go sprawdzić! A co u Patryka?
-A wszystko już w porządku, wyszedł właśnie ze szpitala, ale na własne żądanie, bo chcieli go tam jeszcze przetrzymać.
-To świetnie! Dobra, chodźmy na to śniadanie.
Udałyśmy się do miejsca docelowego i jak zwykle spotkałyśmy tam już wszystkich.
-Hej dziewczyny, gdzie wasze piżamki? - Przywitał nas Ziomek.
-Hej chłopaki. - Zaczęła Merry.
-Dziś postanowiłyśmy wyglądać jak cywilizowani ludzie. - Uśmiechnęła się Meg.
-A co wy takie szczęśliwe? - Zapytał Zibi.
-Dobre wiadomości z rana. - Odpowiedziała uśmiechnięta od ucha do ucha Merry.
-Nawet bardzo dobre. - Przytaknęła Meg.
-A możemy wiedzieć o co chodzi? - Zapytał dociekliwy Mariusz.
-Mój chłopak przyjeżdża jutro do Madrytu!
-A Patryk wyszedł ze szpitala!
-No to świetnie!
-Idziecie dziś na mecz? - Dopytywał Kosok.
-O kurczę wy dziś gracie…
-Tak dziś o 19 …ehhh… Ty jak zwykle nieogarnięta Merry.
-Bo… mnie chyba nie będzie.
-Nie no Mer nie rób nam tego. - Igła zrobił piękne oczka.
-Znaczy ja bym na prawdę chętnie przyszła, ale tak się składa, że ktoś mnie zaprosił na mecz Hiszpanii… Przepraszam.
-Dobra dajmy jej spokój, przyjdzie na następny.
Zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy od stołu.
-Do zobaczenia kochanie! - Krzyknął Winiar.
Podeszłam do niego i go pocałowałam.
-Do zobaczenia.
- Yyy… Wy … Ten …. Co?! - Wyjąkała zdezorientowana Merry, kiedy trochę się oddaliłyśmy.
-Ale o co ci chodzi? - Meg udawała zdziwioną.
-Od kiedy wy jesteście razem? Znaczy tak oficjalnie…
-No tak jakby od wczoraj.
-No to gratulacje!
-A dziękuję, dziękuję.
Wróciłyśmy do pokoju i zgodnie stwierdziłyśmy, że możemy się dziś wybrać do tej galerii. Spędziłyśmy tam około trzech godzin. Następnie zjadłyśmy obiad w restauracji i ruszyłyśmy na miasto rozglądać się za prezentem dla brata Megan, który za kilkanaście dni będzie miał urodziny. Przechadzając się po rynku zauważyłyśmy całkiem tani lokal do wynajęcia. Wróciłyśmy do hotelu około godziny 16.
-Dobra, pójdę wszystkich poinformować, że o 16:45 maja być w autokarze jakby zapomnieli.
Zeszłam jedno piętro w dół i wparowałam do pierwszego pokoju. Miałam szczęście, że siedzieli tam wszyscy, ponieważ nie musiałam chodzić od pokoju do pokoju. Poinformowałam ich co i jak i wróciłam do siebie.
-O której idziesz na ten mecz Hiszpanii?
-Około 19:30 Morata po mnie przyjdzie.
-Dobra, to ja się zaczynam zbierać.
Megan poszła do łazienki, a ja włączyłam laptopa i sprawdziłam pocztę. Poczytałam jeszcze kilka rzeczy na temat Madrytu. Kiedy Meg wyszła, była już 16:30. Posiedziałam jeszcze chwilę na internecie i sama zaczęłam się zbierać do wyjścia.
~Perspektywa Merry~
Morata przyszedł po mnie około godziny 19:30. Wyszliśmy z hotelu i poszliśmy w kierunku Santiago Bernabeu. Przed stadionem czekał tłum ludzi, dlatego weszliśmy tylnym wejściem. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy, aż piłkarze wybiegną na murawę.
-A ta twoja koleżanka, nie chciała przyjść na mecz? - Zapytał Morata.
-Nie, ona jest na meczu Polskich siatkarzy.
-Nie wolałaś iść z nią?
-Zdecydowanie wolę ten mecz. - Uśmiechnęłam się.
-Cieszę się. Kiedy przyjeżdża Michał?
-Jutro o 10.
W tym momencie piłkarze wybiegli na murawę. Zabrzmiał hymn, następnie sportowcy podali sobie dłonie i rozpoczął się mecz. Pierwszy gol padł już w 21 minucie, a strzelił go Torres. Znaczna większość ludzi na trybunach wstała z miejsc i praktycznie oszalała z radości. Po 15 minutach wyrównał Franck Ribery. Tym razem tylko nieliczni wstali ze swoich miejsc. Kolejne gole padły dopiero po przerwie, ich strzelcami byli Xabi Alonso i Jose Callejon. Ostatecznie spotkanie skończyło się wynikiem 3;1 dla Hiszpanii.
Mecz był bardzo ekscytujący, hiszpańscy piłkarze jak zawsze pokazali klasę. Francuzom niestety zabrakło trochę szczęścia i nie udało im się pokonać Casillasa, chociaż mieli kilka dogodnych sytuacji.
Wyszliśmy z Moratą ze stadionu i ruszyliśmy w kierunku hotelu, w którym mieszkałam. Dotarłam do niego około godziny 22;30. Pożegnałam się z Alvaro i wróciłam do pokoju. Wzięłam prysznic, sprawdziłam emaila i poszłam spać.
~Perspektywa Megan~
Wyszłam z pokoju i poszłam do autokaru, nie było w nim jeszcze nikogo poza kierowcą, nie dziwię się mieli jeszcze trochę czasu. Po jakimś czasie dołączył do mnie sztab szkoleniowy i czekaliśmy już tylko kilka minut na siatkarzy. Wszyscy byli punktualnie. Siedziałam w trzecim rzędzie za kierowcą.
Chłopaki poszli do tyłu, myślałam, że nikt mnie nie zauważył i że zapomnieli iż z nimi jadę.
Po krótkim czasie okazało się, że jestem w błędzie.
-Pani przewodnik prosimy do nas! - Krzyknął Jarosz.
Wstałam i poszłam do nich, stresowałam się tym meczem chyba bardziej niż oni.
-Już ci kochany mówiłam, Megan starczy. - Wyszczerzyłam się do niego.
-Ale kiedy ja lubię cię tak nazywać. - Odpowiedział z uśmiechem.
-Jeszcze raz, a pożałujesz. - Pogroziłam mu palcem.
-Mam się bać? - Poruszył znacząco brwiami.
-Czy ja wiem. – Odpowiadałam cały czas się uśmiechając, nie chciałam żeby widzieli jak bardzo się stresuję.
Podróż minęła dość szybko, zaparkowaliśmy za halą i weszliśmy wejściem, które było przeznaczone dla wszystkich reprezentacji. Szłam razem z Michałem na końcu, za wszystkimi. Przy szatni się zatrzymaliśmy.
-Pokaż na boisku co potrafisz, będę trzymać kciuki. - Powiedziałam i pocałowałam go.
-Z takim wsparciem będzie mi się grało dużo lepiej.
On poszedł do szatni, a ja za trenerem i resztą sztabu udałam się na halę. Zajęłam miejsce, które było specjalnie zarezerwowane i czekałam aż siatkarze obu ekip wyjdą na rozgrzewkę. Kiedy tak siedziałam, ściągnęłam z siebie bluzę, a pod nią miałam koszulkę reprezentacyjna z numerem 16 i nazwiskiem Ignaczak. Dostałam ją jakiś czas temu od brata, bardzo ucieszył mnie tym prezentem.
Już po jakimś czasie widziałam obie ekipy przygotowujące się do meczu. Siedziałam i bawiłam się telefonem, na szczęście po jakimś czasie mecz się zaczął. Początek seta nie był dla nas udany, do pierwszej przerwy technicznej przegrywaliśmy 2:8, widziałam jak Andrea daje wskazówki. Niestety na drugiej przerwie technicznej wynik również nie był najlepszy, przegrywaliśmy 13:16.
No i stało się pierwszego seta przegraliśmy. Początek drugiego był udany, jednak Brazylijczycy szybko nas dogonili i w drugim secie również nas pokonali. „Chłopaki weźcie się w garść, wierzę w was” powtarzałam w myślach. Wspierałam ich razem z pozostałymi Polakami. Trzeci set, cały czas prowadzimy, jest końcówka, Ruciak wchodzi na zagrywkę, a co zrobił to już chyba można się tylko domyślać. Wygraliśmy seta i czekamy na następny. Właśnie się zaczyna, na początku przewaga Brazylii jednak później nasza która utrzymała się już do końca. Tak, kolejny set wygrany! Po następnym secie wynik 2:2. Tak mocno kciuków chyba nigdy nie trzymałam. Krzyczałam jak najgłośniej potrafiłam i tak! Wygrywamy po ciężkim boju z Brazylią. Kiedy zawodnicy opuścili boisko mega szczęśliwa udałam się w stronę szatni. Miałam specjalny identyfikator, który oczywiście musiałam pokazać kilku ochroniarzom. Poczekałam kilka minut pod szatnią z której było słychać krzyki naszych kochanych chłopaków. Pierwszy z szatni wyszedł Igła.
-Aaaa! Ludzie uwielbiam was! – Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje.
-Młoda spokojnie. – Zaśmiał się Krzysiu.
-Tak wiem zachowuje się teraz jak jakaś napalona nastolatka, no ale pokonaliście Brazylię! – Powiedziałam i odsunęłam się krok do tyłu.
-O, fajną masz koszulkę.
-A dziękuję prezent od braciszka. - W tym momencie już wszyscy jeden za drugim opuścili szatnię.
-Zibi! - Rzuciłam się na następnego, nie mogłam opanować emocji. - Normalnie ubóstwiam cię za to co dziś robiłeś na boisku!
-Miło wiedzieć, że ktoś docenia mój wysiłek. – Wyszczerzył się.
-Czy ja mam być zazdrosny? - Zapytał Winiar, który pojawił się koło nas.
-Misieeeek! – Mocno go objęłam i pocałowałam. – Nie musisz być zazdrosny.
Udaliśmy się całą grupą do autokaru. W hotelu byliśmy około godziny 22.
-To pa chłopaki. Ja idę spać.
-Serio? Będziesz spała, kiedy my pełni energii jesteśmy?! – Popatrzył na mnie pytająco Kubiak.
-A co mam robić, jest 22, o tej godzinie ludzie kładą się spać.
-Olej sen, chodź do nas.
-Wiecie co i tak nie zasnę, to ja lecę się przebrać i zaraz do was wszystkich dołączę. W czyim pokoju mam was szukać?
-U Dzika i Zibiego.
-Ej ale to oni maja tą kolekcję horrorów, chyba mi nie powiecie, że będziemy jakiś oglądać? - Popatrzyłam na nich pytająco.
Wszyscy na siebie popatrzyli jakby porozumiewali się w myślach.
-Dobra dziś za to, że nam tak ładnie kibicowałaś, odpuścimy. - Powiedział w końcu Ignaczak.
-No to lecę się przebrać i zaraz u was będę - Odpowiedziałam ze słodkim uśmiechem.
Wróciłam do naszego lokum wzięłam bardzo szybki prysznic ubrałam się i byłam gotowa dołączyć do tych świrów. Zeszłam po schodach piętro w dół i zapukałam do umówionego pokoju. Usłyszałam, ze mam wchodzić co też uczyniłam.
-To co robimy?
-Widziałem, że na dole można zorganizować karaoke. - Uświadomił nas Kurek.
-Idziemy ekipa! - Zarządził Winiar.
Już po krótkiej chwili znajdowaliśmy się w pomieszczeniu, gdzie miało odbyć się nasze karaoke. Przygotowaliśmy wszystko co potrzebne i na pierwszy ogień poszedł Winiar, no o jego talencie to wiadomo nie od dziś. Potem śpiewał Zibi, właściwie to się częściej śmiał niż śpiewał. Zabawa trwała w najlepsze no i nadszedł moment w którym wszyscy siatkarze już byli po występach.
-No to kto jeszcze nie był? – Zapytał Guma.
Wszyscy zaczęli krążyć wzrokiem po sali i po jakiejś minucie czułam na sobie wzrok całej reprezentacji.
-No Meg, zapraszamy! - Krzyknął ze sceny Igła.
Uśmiechnięta od ucha do ucha wkroczyłam na scenę, wszyscy się zdziwili chyba myśleli, że będę się opierać przed pójściem tam. Wylosowałam kawałek Shakiry po czym go odśpiewałam. Gdy zakończyłam wszyscy jak najgłośniej potrafili bili brawo, no cóż kilka lat szkoły muzycznej w końcu się na coś przydało. Nagle wszyscy zaczęli krzyczeć.
-Jeszcze, jeszcze!
Uśmiechnęłam się i spełniłam ich prośbę. Tym razem wylosowałam piosenkę nieznanego mi dotąd wykonawcy ale i tak dobrze mi poszło. Skończyłam ukłoniłam się ładnie i zeszłam do reszty.
-Nie mówiłaś że umiesz śpiewać. - Stwierdził Ruciak
-Nie pytaliście o to.
-No to może nam powiedz czego ty nie potrafisz. – Do rozmowy przyłączył się Kurek.
-Hymmm.. – Zamyśliłam się, nigdy nie zwracałam uwagi na to czego nie potrafię, bardziej cieszyłam się tym, co umiem. – Koszykówka! Nie umiem grać w kosza! – Przypomniało mi się że zawsze tego na lekcji WF unikałam.
-A może coś jeszcze? – Pytał tym razem Możdżonek.
-Nie umiem też grać w karty.
-To my cię nauczymy! – Krzyknął Winiar.
-Wiecie co, może kiedy indziej jest już 3 w nocy, ja to bym spać poszła.
-No to dobranoc pani przewodnik.
-Czy ty Kubusiu chcesz dziś koniecznie zęby stracić?
-No dobra dobra. Dobranoc Meg.
-No i prawidłowo. Dobranoc wszystkim.
Pożegnałam się i poszłam do siebie, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam, że Merry już śpi, no tak w końcu 3 w nocy jest. Przygotowując się do snu robiłam wszystko tak żeby nie obudzić przyjaciółki.
____________________
No to witamy Was w Nowym 2013 roku! :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świeeetne! <3
OdpowiedzUsuńAhh .. stęskniłam się! ^^
Czyli teraz rozdziały codziennie, tak? :D
Paulina .
Dziękujemy! :))
UsuńTak, od dziś, powinny się pojawiać codziennie ;)
Nooo ile można czekać?
OdpowiedzUsuńCieszę się że wróciłyście :D
Też się cieszymy ;)
Usuń