Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 27


 Kolejne dni mijały dość szybko, Merry dogadała się w sprawie lokalu do wynajęcia. Nasi siatkarze wygrywali mecze i szli jak burza po olimpijskie złoto. Michał po dobrze odegranym meczu podpisał kontrakt i mógł zadomowić się w Hiszpanii. Patryk po kilkudniowym pobycie zdecydował się wrócić do Polski. Megan chodziła na wszystkie mecze chłopaków i była dumna z ich poczynań, między nią a Michałem układało się świetnie. Merry natomiast była na każdym meczu reprezentacji Hiszpanii i Portugalii. Prawie każdą wolną chwilę spędzała z Michałem. Poznała większość chłopaków z Castilli. Często spotykała się również z Callejonem i Moratą. Mer wróciła w międzyczasie na kilka dni do Polski po najpotrzebniejsze rzeczy do przeprowadzki, resztę mieli wysłać jej rodzice.

 Po pewnym czasie nadszedł 5 czerwiec, 22 urodziny Megan. Tego dnia wstała o godzinie 9. Merry była już w pracy, w swoim niedawno otwartym biurze podróży.
 Przetarłam oczy i zobaczyłam przy łóżku ładnie zapakowany prezent. Otworzyłam go i ujrzałam piłkę do nogi z autografami zawodników Realu grających w reprezentacji Hiszpanii. Nacieszyłam się chwilę prezentem po czym postanowiłam się ogarnąć. Wzięłam prysznic, nałożyłam makijaż i mogłam już schodzić na śniadanie. Nacisnęłam przycisk windy i czekałam aż przyjedzie, kiedy to już się stało nacisnęłam odpowiedni przycisk i winda ruszyła w dół. Zatrzymała się piętro niżej, a moim oczom ukazali się Zibi i Dziku.

-Siema chłopaki! – Przywitałam ich wesoło. No w końcu miałam urodziny.

-No hej Meg.

 Zjechaliśmy na parter i udaliśmy się do naszej restauracji, byli tam już wszyscy, no dobra prawie wszyscy, brakowało Winiarskiego i Wlazłego. Nagle w pomieszczeniu pojawił się Anastasi.

-Megan. - Zaczął uśmiechnięty.

 Podniosłam z miejsca moje szanowne cztery litery i zbliżyłam się do trenera. - Życzę ci wszystkiego najlepszego. - Wyrecytował po czym wręczył mi drobny upominek.

-Dziękuję, nie trzeba było. - Uśmiechnęłam się do niego.

 Andrea się oddalił, a Meg wróciła do stołu.

-Czyżby dziś był dzień dziecka? - Zaśmiał się Piter.

-My nie dostaliśmy prezentów od trenera! - Rzucił Zibi.

-Widocznie nie zasłużyliście. - Wyszczerzyłam się do nich.

-To co Meg, jakie plany na dziś?

-No teraz wracam do pokoju, a potem to nie wiem.

-A może obejrzymy u nas jakiś film. - Od razu zareagował Bartman.

-Ale wy macie same horrory!

-To znajdziemy coś na necie.

-No to w takim razie, nie ma problemu.

-No to chodźmy.

-Dobra, tylko ja jeszcze muszę wrócić po telefon, bo z pokoju nie wzięłam.

-Oj po co ci teraz telefon? Za dwie godziny, po filmie po niego pójdziesz.

-Jak tak wam zależny na tym filmie, to chodźmy.

 Merry z Michałem, Winiarem i Wlazłym przygotowali w pokoju przyjęcie niespodziankę, a niczego nieświadoma Meg siedziała w pokoju Kubiaka i Bartmana oglądając komedie. O godzinie 14 seans się zakończył.

-To ja już pójdę po ten telefon.

-Dobra, wpadnij później. - Rzucił Łukasz.

 Kiedy Megan poszła w kierunku windy siatkarze wybiegli z pokoju i ruszyli na schody. Szybko weszli do pokoju Merry i Meg i schowali się tak jak Winiar, Wlazły, Michał i Mer.

 Kiedy weszłam do pokoju było w nim zupełnie ciemno, rolety były pozasłaniane, a światło zgaszone. Pośpiesznie je zapaliłam.

-Niespodzianka!!!

-Ale.. ja .. bo wy przecież... - Zaczęłam się jąkać.

-Coś nie tak? - Wyszczerzył się ZIbi.

-Jezu dziękuje wam! - Rzuciłam się na przyjaciółkę.

-Wszystkiego najlepszego Meg, mam nadzieję, że prezent się podobał.

-Dziękuje! Jasne, że się podobał!

 Megan zaczęła podchodzić do każdego z osobna i go przytulała. Na końcu poszła do Winiara.

-Mam coś dla ciebie. - Wyszczerzył się Misiek i pociągnął mnie za rękę na balkon.

 Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, które otworzył, znajdował się tam śliczny zegarek.

-Jest piękny! - Powiedziałam i czule go pocałowałam. - Dziękuję ci.

-Wracajmy do wszystkich.

 Impreza trwała w najlepsze do godziny 2 nad ranem. Później wszyscy siatkarze udali się do swoich pokoi, a Michał został u Merry i Megan do rana.

 Rano, zaraz po przebudzeniu Megan poszła do drugiego pokoju, gdzie siedzieli Michał i Merry.

-Jeszcze raz bardzo wam dziękuję. - Podeszłam do nich i przytuliłam ich po kolei.

-Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że impreza się podobała. A teraz pochwal się prezentami!

 Podeszłam do szafki, na której leżały prezenty, zebrałam wszystkie i pokazałam je przyjaciołom.

-Już po jutrze stąd wyjeżdżam. - Zasmuciła się Meg.

-Taki był twój wybór. - Przypomniałam.

-Wiem i wcale tego nie żałuję, ale szkoda, że już nie będziemy się widywać wszyscy razem.

-No niestety. Ale na pewno spotkamy się kiedyś w Polsce albo ty jeszcze przyjedziesz do Hiszpanii.

-Mam taką nadzieję. Dobra idę się ubrać i na śniadanie.

-Jakie masz plany na dziś Meg?

-To co zwykle, idę na trening chłopaków. A wy jakie plany?

-O 20;30 idziemy na finał Hiszpania - Brazylia.

-A.... kurcze zacięty pojedynek będzie.

-O tak. A wcześniej półfinał Portugalia - Niemcy. Szkoda, że już wszystkie bilety wykupione.

-No szkoda szkoda.

 Już po kilku chwilach schodziliśmy w trójkę na śniadanie.

-Ciekawe gdzie są wszyscy. - Zaciekawiła się Meg kiedy już jedliśmy posiłek.

-Pewnie odsypiają wczorajszą imprezę. - Odpowiedział Michał.

  Zjedliśmy śniadanie rozmawiając o różnych rzeczach. Kiedy już skończyliśmy, wróciliśmy do pokoju.

-Szkoda że jak będą twoje urodziny to już nas tu nie będzie. - Meg zwróciła się do przyjaciółki.

-Faktycznie. Smutno będzie. Nie będzie ciebie, Patryka, mojej rodziny.

-Ale będzie Michał. Mam nadzieję, że się postara zapełnić tą pustkę.

-Możesz na mnie liczyć. - Wyszczerzył się.

-Dobra, ja się zbieram na ten ich trening.

-A właśnie... Nie wiesz może co tam u Patryka?

-Dzwonił wczoraj z życzeniami, pogadaliśmy chwilę, z tego co wiem to wszystko w porządku. A czemu pytasz?

-Bo jak był jeszcze w Hiszpanii nie wyglądał na szczęśliwego.

-To pewnie wszystko przeze mnie.

-Przejdzie mu.

-Miejmy nadzieję. Dobra, bo w końcu nie dotrę na ten trening.

-Nie mamy w kontrakcie chodzenie na ich treningi, prawda?

-Nie mamy, ale mamy pozwolenie trenera.

-Okay, czyli nie muszę iść.

-I tak byłaś tylko na jednym i źle się to dla ciebie skończyło. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.

-Pff bardzo śmieszne. Idź już lepiej.

-Dobra idę.
____________________
Dziękujemy za ponad 2000 wyświetleń bloga!

8 komentarzy:

  1. Szczerze? Piszecie beznadziejnie. Dziękuję za uwagę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Może napiszesz co robimy źle? Postaramy się to poprawić.

      Usuń
  2. Mi tam się bardzo podoba :) I to my dziękujemy za to, że piszecie <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuper jak zawsze!! ^^
    Piszecie tak wszystko, jak ja bym chciała więc bardzo miło mi się to czyta, bo mogę sobie wyobrażać te wszystkie scenki itp.!
    Pozdrawiam ;**

    Paulina .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy! :)
      Mam nadzieję, że kiedyś uda nam się Ciebie czymś zaskoczyć ;)

      Usuń
  4. Ja też uwielbiam to opowiadanie. Wgl uwielbiam czytać bo mogę to sb wyobrażać a takie opowiadania są najlepsze! :D
    Świetny blog. ;)

    OdpowiedzUsuń