Nowy rozdział, od poniedziałku do piątku, około godziny 18;30! Zapraszamy! :))
Łączna liczba wyświetleń
poniedziałek, 7 stycznia 2013
Rozdział 26
Idąc do miejsca docelowego Megan przypomniała sobie, iż jej brat ma dziś urodziny.
-Merry ja się na chwilę oddalę, muszę zadzwonić do Pawła.
-Okej, złóż mu życzenia ode mnie. - Krzyknęłam w stronę przyjaciółki.
-Kto to znowu jest Paweł? - Zapytał Winiar, kiedy Meg odeszła na bok.
-Spokojnie, to jej brat. - Uśmiechnęłam się do niego.
-Właśnie Merry, powracając do naszej rozmowy z początku wyjazdu. Miałaś nam coś o sobie opowiedzieć. - Powiedział Jarosz.
-Hmmm, co ja wam mogę powiedzieć. Mam na imię Merry, mam 21 lat, urodziłam się w Irlandii, gdzie mieszkałam przez pierwsze 3 lata mojego życia. Gram w piłkę nożną w małym klubie w moim mieście na pozycji prawego obrońcy. W wolnych chwilach zajmuję się kosmetyką. - Uśmiechnęłam się do nich. - Dobra, koniec przynudzania. Chyba, że chcecie wiedzieć coś jeszcze.
-Może powiedz nam jeszcze, dlaczego wybrałaś turystykę.
-Ojej, to było ponad pięć lat temu. Z tego co pamiętam, wybrałam tę szkołę dopiero w trzeciej klasie gimnazjum, ponieważ nie umiałam znaleźć żadnej innej. Poza tym zawsze chciałam zwiedzać różne kraje, więc ten kierunek wydawał mi się najlepszy, skoro nie było w pobliżu mojego miasta klasy o profilu kosmetycznym.
-No dobra, to teraz może... hmmm.. Interesujesz się siatkówką?
-Lubię oglądać, ale nie gram.
-Ulubiony klub? - Wyszczerzył się Zibi.
-Ty akurat nie ucieszysz się z mojej odpowiedzi.
-No to jaki?
-Mamy żółte serca... - Zaczęłam nucić.
-No i prawidłowo! - Krzyknął Wlazły.
-Piąteczka! - Wtórował mu Winiar.
-Jestem. - Zakomunikowała Megan.- Przekazałam Pawłowi twoje życzenia. Podziękował i kazał cię pozdrowić.
-Dzięki.
Już po krótkiej chwili byliśmy na obiekcie, zajęliśmy swoje miejsca i obserwowaliśmy poczynania kajakarzy.
-Ludzie, trochę to nudne. - Stwierdziła po jakimś czasie Meg.
-Mnie się podoba. - Odpowiedział zapatrzony w trasę kajakarzy Możdżonek.
Siedzieliśmy tam jeszcze jakiś czas. Kiedy zawody się skończyły zebraliśmy się do wyjścia. Kilka minut przed godziną 16 kierowaliśmy się w stronę hotelu.
-Mer, ty się wyrobisz na ten mecz? - Zapytałam przyjaciółki.
-Muszę. A ty jakie masz plany na popołudnie?
-Zasiądę przed telewizorem, aby oglądać poczynania twojego chłopaka.... noo i oczywiście reszty drużyny.
-O, nie wiedziałam, że też chcesz oglądać ten mecz.
-No to teraz już wiesz. - Uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
-No trochę za późno, bo Michał dostał dwa bilety, a Patryk wcześniej powiedział, że chce iść...
-Przecież obejrzę w TV.
Przyszliśmy do hotelu 15 minut po godzinie 16. Merry od razu poszła się przebrać w koszulkę Realu i poczekała na Patryka. Megan w tym czasie poszła do pokoju Winiara.
~Perspektywa Merry~
Patryk przyszedł po mnie około godziny 16;30. Ruszyliśmy w stronę stadionu i już po 20 minutach byliśmy w obiekcie. Zajęliśmy swoje miejsca i czekaliśmy na rozpoczęcie meczu.
-Patryk, ty w ogóle interesujesz się piłką nożna? - Zapytałam po jakimś czasie.
-Nie szczególnie. Ale jak Michał ma debiut w takiej drużynie, to przyszedłem obejrzeć. Z resztą co tu mogę innego robić, Meg chyba jest zajęta.
-Na pewno znalazłaby dla ciebie czas. - Uśmiechnęłam się do niego.
-Może i tak, ale nie chcę przeszkadzać jej i Winiarowi.
-Oj Patryk, przecież jesteście przyjaciółmi, przyjechałeś tu, żeby spędzać z nią czas...
-Ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ma chłopaka. Gdybym wiedział, pewnie wcale bym tu nie przyjeżdżał
-Rozumiem... Ale przyjechałeś, więc ciesz się chwilami spędzonymi w tym pięknym kraju, jakim jest Hiszpania.
-Jasne, tylko muszę się przyzwyczaić do widoku Meg z Winiarskim.
-Dasz radę.
W tym momencie piłkarze wybiegli na murawę. Obserwowałam Michała w tym pięknym białym trykocie i nie mogłam się na niego napatrzeć. Po pierwszym gwizdku gracze Castilli zaczęli atakować. Niestety szybka kontra zespołu przeciwnego zagwarantowała im gola. Piłkarze Realu wyrównali w 40 minucie meczu. Po przerwie tablica wskazywała 2;1 dla drużyny Michała i tym wynikiem spotkanie się zakończyło.
Razem z Patrykiem poczekaliśmy przed stadionem na Michała. Kiedy wyszedł, ruszyliśmy w stronę hotelu.
-To co, idziemy świętować pierwsze zwycięstwo w barwach Realu? - Zapytał Patryk.
-Jasne, jak tylko powrócą do mnie wszystkie siły, bo jestem wykończony.
-Świetnie ci poszło. - Pocałowałam go w policzek.
-Dobra, idziemy do nas i się bawimy.
Przyszliśmy do pokoju chłopaków i wspólnie świętowaliśmy zwycięstwo Michała. Skończyliśmy około godziny 24, więc zostałam u nich do rana.
~Perspektywa Megan~
-Michał…
-Co jest?
-Nie wiem jak ci to powiedzieć, więc walne prosto z mostu.
-No tak najlepiej. – Uśmiechnął się do mnie.
-Zastanawiam się nad tym czy nie zostać na stałe w Hiszpanii.
-Co? Ale jak kto? A co z nami?
-I właśnie z tym największy problem. Gdybym nie miała ciebie to bym się nawet nie wahała, tylko bym po prostu została.
-Skąd ci się nagle wziął taki pomysł żeby tu zostać?
-To się nie wzięło nagle, od dawna o tym marzyłam. Ale chyba jednak wrócę do polski.
Nic nie powiedział tylko mocno mnie przytulił.
-Myślałeś nad tym jak to z nami będzie po powrocie? – Zapytałam nagle. –Bełchatów jest oddalony od mojego miasta o ponad 200 km.
-Nie myślmy o tym co będzie potem, skupmy się na tym co jest teraz. – Popatrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.
-Skoro tak, to odpalaj telewizor, zaraz powinien zacząć się mecz.
-Mamy żółte serca.. - Do pokoju wpadł Wlazły nucąc przyśpiewkę.
-W których płynie czarna krew. – Wyszczerzyłam się do niego.
-Czyli jednak cię przeciągamy na naszą stronę?
-Nigdy w życiu. Po prostu to jest strasznie wciągające. Pamiętam jak to kiedyś w szkole na praktycznie wszystkich lekcjach śpiewałam razem z Merry. – Uśmiechnęłam się do chłopaków.
Mariusz rozsiadł się wygodnie na swoim łóżku i razem oglądaliśmy mecz. Dziewięćdziesiąt minut później zakończył się on wynikiem 2:1 dla Castilli, zadowolona z takiego rezultatu stwierdziłam, iż idę coś zjeść. Oczywiście wspaniałomyślni siatkarze jak to oni mają w zwyczaju postanowili że pójdą ze mną.
-To co robimy? – Zapytał Mariusz po skończonym posiłku.
-Ja proponuje iść spać, jutro macie mecz.
-Ale mecz jest na 16.
-Co nie znaczy, że macie iść spać po północy.
Jak już przemówiłam im do rozsądku wróciliśmy do swoich pokoi. Zmęczona sama nie wiem czym, zaraz po tym jak wzięłam prysznic i się przebrałam, odpłynęłam do pięknej krainy snu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
<3 Już nawet nwm jak komentować! ;p
OdpowiedzUsuń^^
Paulina .
Ale komentarz jest, co nas bardzo cieszy! ;))
UsuńMmmm fajnie. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów. Pozdro dla wybitnych autorek ;*
OdpowiedzUsuńDziękujemy, pozdrawiamy! <3
Usuń