Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 listopada 2012

Rozdział 1

~Perspektywa Megan~

Budzik zadzwonił punktualnie o 6:00. No tak kolejny dzień i kolejna wycieczka do oprowadzenia, ale nie narzekałam, lubiłam moją pracę…
Wywlekłam się z łóżka, wzięłam prysznic, ubrałam się i pomalowałam, zeszłam na parter, przywitałam się z rodzicami, po czym zabrałam się za jedzenie porządnego śniadania… No tak mam 21 lat, a wciąż z nimi mieszkam. Miałam szczerą nadzieję, że to się niedługo zmieni. Zbierałam od jakiegoś czasu na wynajem jakiegoś mieszkania.
Punkt 7:00 wyszłam z domu. Wycieczka jechała do Krakowa, a ja zabierałam się razem z nimi.
Oprowadzić szesnastolatków po Krakowie? Mogłoby się wydawać - nic prostszego! Jednak ja wiedziałam, że muszę mówić ciekawie, aby mnie słuchali. Miałam już opracowany nawet swój własny system, zawsze potrafiłam dotrzeć do ludzi, to już po prostu we mnie było.
Zrobiłam to co zwykle na takiej wycieczce - sukiennice, wawel i synagoga… Na tym właściwie kończyła się moja rola. Stwierdziłam, że nie będę na nich czekała, ponieważ grupa miła iść jeszcze do teatru. Postanowiłam wrócić na własną rękę… Była godzina 12, więc jeszcze zanim po kogokolwiek zadzwoniłam poszłam coś zjeść. Kiedy już poczułam się najedzona, zadzwoniłam do Patryka.

-Patryk przyjacielu mój najukochańszy - Powiedziałam jak najsłodszym głosem do słuchawki.

-Gdzie tym razem? - Usłyszałam głos rozbawionego przyjaciela.

-Kraków.

-Ok. Będę za półtorej godziny. - Powiedział, po czym się rozłączył.

No tak, w końcu od naszego miasta do Krakowa wcale nie było tak blisko.
W czasie jaki miałam, poszłam do galerii handlowej. Pomyślałam, że może kupię sobie coś nowego. Nie często chodziłam do takich miejsc, zawsze jak tylko wejdę do jakiejś galerii, to mam ochotę wyjść po 10 minutach, jednak tym razem miałam dość sporo czasu żeby się porozglądać. Chodziłam, krążyłam, oglądałam i w sumie kupiłam bluzkę i spodnie.
Z przemyśleń pomiędzy regałami wyrwały mnie wibracje telefonu. Wyjęłam go i odebrałam, dzwonił Patryk.

-No to gdzie dokładnie mam podjechać?

-Pod galerię poproszę.

-Będę za 2 minuty - Powiedział, po czym ja się rozłączyłam.

Wyszłam przed galerię i czekałam na przyjaciela. Po jakimś czasie zobaczyłam w końcu jego auto, podeszłam do niego i wsiadłam.

-Dziękuje ci bardzo. Nawet nie wiesz jak cię kocham - Stwierdziłam, przytulając go na przywitanie.

-Oj uwierz mi, że wiem.

-No dobra, niech ci będzie.

-To co, do domu?

-O niczym innym nie marzę - Powiedziałam, uśmiechając się w jego stronę.

Do domu dotarłam około godziny 16. No tak miałam, więc godzinę do spotkania z Merry.
Załączyłam laptopa, sprawdziłam pocztę - żadnych nowości, same reklamy. No trudno.
Posłuchałam chwilę muzyki i w sumie nie robiłam nic konkretnego. Wyłączyłam komputer i o godzinie 16:40 wyszłam z domu do miejsca, w którym miałyśmy się spotkać. Miałam zaledwie 10 minut drogi, jednak jestem osobą, która zawsze lubi być na miejscu wcześniej.
No tak, jak się mogłam spodziewać, ja lubiłam być zawsze wcześniej, a Merry lubiła się czasem spóźnić. Nauczona doświadczeniem, wyjęłam z torebki gazetę, którą wcześniej kupiłam, usiadłam na ławce i zaczęłam czytać to, co lubię najbardziej, czyli wiadomości sportowe. Tak właśnie zleciał mi czas w oczekiwaniu na przyjaciółkę...

~Perspektywa Merry~

Kolejny gorący dzień maja. Na dziś mam zaplanowaną jedną klientkę, która chce, żebym zrobiła jej tipsy. Nic trudnego, pół godziny roboty. O 17 spotykam się z Megan. Reszta dnia wolnego.

Wstałam o 9, zjadłam śniadanie i napisałam do Michała, czy nie chciałby się dziś spotkać. Zgodził się, więc umówiliśmy się na 11;30. Jak zawsze, nie wiedziałam co ubrać. Zawsze, gdy mieliśmy się zobaczyć, przebierałam się co najmniej 3 razy. No cóż, muszę stwierdzić, że od zawsze mi się podobał, ale nasze relacje, są tylko przyjacielskie, nic więcej. Nie chcę tego psuć. Dochodzi godzina 11, można uznać, że jestem gotowa. 10 minut po jedenastej, wychodzę z domu i idę na umówione miejsce. On już tam jest, siedzi na ławce i czeka na mnie. Kiedy podchodzę bliżej, wstaje, by się ze mną przywitać. Jest ode mnie wyższy, co rzadko spotykam u innych ludzi, przy moich 180 cm wzrostu. On, tak jak ja, jest piłkarzem, dlatego często rozmawiamy o meczach drużyn, w których gramy, ale także klubów, którym kibicujemy.

-Co jutro robisz? - Zapytał, patrząc się na mnie, tymi swoimi pięknymi, brązowymi oczami.

-Chyba nic. Nie mam na jutro żadnych planów.

-Czyli masz czas?

-Na to wygląda. A czemu pytasz?

-Może wpadłabyś na nasz mecz? Nasi przeciwnicy są całkiem dobrzy, to będzie zacięty mecz. Może być ciekawie.

*Pewnie, że będzie. Zawsze jest ciekawie na twoich meczach...*

-Aaa mecz. Pewnie, że wpadnę. - Na każde jego pytanie, odpowiadałam z uśmiechem na twarzy.

Rozmawialiśmy jeszcze tak kilka godzin, o wszystkim i o niczym. Kiedy zegarek wskazywał 15;30 musiałam się już zbierać, ponieważ na 16 miałam umówioną klientkę. Michał odprowadził mnie pod dom, pożegnaliśmy się i każde z nas, poszło w swoją stronę.

Klientka spóźniła się około 15 minut, zdarza się. Następnie zażyczyła sobie tipsy... i pełny makijaż na jakąś imprezę... na to się nie umawiałyśmy. Zajęłoby to jakąś godzinę, której ja nie miałam, bo byłam umówiona z Meg.
Kiedy zwróciłam jej uwagę, zaczęła robić problemy. Przyzwyczaiłam się do takich klientek, ale nadal nie do końca umiałam sobie z nimi radzić. Taki mój charakter. Oczywiście zrobiłam ten makijaż, nie słysząc nawet słowa dziękuję. Kobieta zapłaciła i wyszła, a ja, spóźniona już około pół godziny, pobiegłam na spotkanie z Megan.

________________
Pierwszy rozdział!
Megan pisała swoją część, Merry swoją. Później wszystko razem złączyłyśmy i powstał jeden, spójny tekst ;).
Mam nadzieję, że Wam się spodobał i z niecierpliwością, czekacie na kolejny ;]



2 komentarze: